poniedziałek, 29 września 2025

[804] Przemek Osowski - ' Wrona z Madenfal '

 ***

Autor: Przemek Osowski

Tytuł: Wrona z Madenfal

Seria: ?

Wydawnictwo: Self- publishing Przemek Osowski

Stron: 456

 

Czy wierzysz, że sam/ sama panujesz nad swoim losem? A co, jeżeli otaczająca Cię rzeczywistość to jedynie ułuda, a Ty tkwisz zamknięty/ zamknięta za kratami, z których istnienia nie zdawałeś/łaś sobie dotychczas sprawy... ? Będziesz walczyć, czy pozostaniesz przy tym, co już znasz?

Hjalkon, nie bacząc na żadne niebezpieczeństwa, chce ruszyć przed siebie, by poznać świat znajdujący się poza Mgławicami. Nieliczni bowiem snują opowieści, jakoby można było przekroczyć niezdobyte dotąd granice. I jeżeli ktokolwiek mógłby to zrobić, to właśnie on. Lecz droga ku celowi jest niezwykle niebezpieczna i kręta, a miejscami skropiona krwią. Do tego dochodzi również rozkaz, który ma wypełnić. 

Czy odważysz się towarzyszyć Hjalkonowi... ?

Po raz pierwszy od bardzo dawna zabieram się po raz wtóry do napisania recenzji. A w głowie wciąż mam pustkę. Miesiąc po lekturze nie pamiętam już prawie nic związanego z fabułą, a jedynie poczucie, jakie towarzyszyło mi podczas jej czytania - że nigdy nie dotrę do końca, prędzej zwątpię i zostawię tę historię niedokończoną. Tak się jednak nie stało. Wrona z Madenfal rzuciła mi się w oczy już gdzieś na Facebook'owych grupach, gdzie wiele osób rozpisywało się o niej bardzo pozytywnie. Mroczna fantastyka, wojownicy, rozlew krwi - dla mnie brzmi to jak przepis na udaną historię. Szczególnie, że została przyrównana do serii o Wiedźminie. Cóż... nie do końca mogę się z tym zgodzić.

Zacznijmy od jednego z podstawowych składników każdej lektury, czyli  bohaterów. Ich mnogość, a także brak jakichkolwiek wyróżniających ich cech sprawiła, że zlewają się w jedno. Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie napisać Wam, kto jest kim, gdzie i po co zmierza. Liczne rozwleczone dialogi/ monologi sprawiają, że postać jako taka ginie w gąszczu słów, zaś Czytelnik wychodzi z tej potyczki cały, aczkolwiek nieźle zmęczony. Jak łatwo więc wywnioskować, w przypadku Wrony z Madenfal nie mam żadnych faworytów ani też postaci, których bym nie lubiła. Zlewają się dla mnie w jedno.

Mroczna atmosfera? Tak, da się ją wyczuć. Jednak wydaje mi się, że i ona ucierpiała przez zbyt duże skupienie się na życiu wewnętrznym bohaterów. Tęskniłam za szczegółowymi, może nawet rozwlekłymi opisami stworzonego przez Autora świata, dzięki którym mogłabym ów mrok poczuć na własnej skórze, wczuć się w atmosferę miejsca. Niestety.

Tej książki nie da się czytać nieuważnie. Za szczątkowe informacje, które ze mną zostały, mogłabym winić siebie, gdyby nie fakt, iż poświęciłam się tej pozycji bez reszty. Cała moja uwaga była skupiona tylko na niej, a i tak czytałam ją dłużej niż jakąkolwiek inną pozycję o takich gabarytach. Myślę, że sporą robotę zrobił tutaj styl Autora, a także -momentami- wręcz poetycki język. Przy tym zdarzało się również Autorowi wtrącenie całkiem współczesnego słowa, co nieco burzyło nastrój chwili.

Podsumowując, raczej wstrzymam się przed sięgnięciem po kontynuację. 

Za możliwość przeczytania dziękuję Autorowi. 

środa, 4 czerwca 2025

[803] Katarzyna Droga - 'Czarne lato. Opowieść o miłości i śmierci w czasie epidemii ospy we Wrocławiu'

 ***


                                                             Autor: Katarzyna Droga

Tytuł: Czarne lato. Opowieść o miłości i śmierci w czasie epidemii ospy we Wrocławiu.

Seria: -

Wydawnictwo: Znak JednymSłowem

Stron: 352

 

Wrocław, 1963 rok;  mieszkańcy z utęsknieniem wyczekiwali momentu, w którym wszelkie kąpieliska zostaną wreszcie otwarte. Nic dziwnego - upał coraz bardziej dawał się im we znaki, a i atmosfera delikatnego rozleniwienia coraz bardziej podkreślała fakt, iż zbliża się lato. Nikt nie spodziewał się, że Los ma dla społeczeństwa okrutną niespodziankę, która zmusi ich do drżenia o życie swoje i swoich bliskich. 

Mimo optymistycznej aury pogodowej doktor Alicja Surowiec ma myśli zaprzątnięte nie do końca pozytywnymi sprawami. Jej mąż namawia ją na przeprowadzkę do innego miasta, czemu kobieta wciąż się opiera - sama dopiero co otrzymała awans na szefową wrocławskiego szpitala epidemiologicznego. Nie chce porzucać miejsca, w którym czuje się dobrze, ale z drugiej strony wie, że oddalili się od siebie z Zygmuntem i może mieć to znaczący wpływ na ich małżeństwo. Kobieta nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że już wkrótce Los zabawi się jej kosztem...

Kilka lat temu miałam okazję przeczytać inną książkę pani Katarzyny. I ta historia sprawiła, że jej nazwisko zapadło mi w pamięć. Choć początkowo wydawało mi się, że wydarzenia toczące się w książce nie będą do mnie przemawiały, to stało się zupełnie inaczej. Autorka (a raczej jej pióro i pomysł na fabułę) totalnie mnie oczarowały. I tamtym razem, i tym.

Czarna ospa. Brzmi nieco jak żart, prawda? W końcu jakim cudem ta choroba mogłaby się pojawić z 1963 roku, skoro kojarzona jest z odległymi czasami? Czasami, gdy medycyna zaledwie raczkowała, a poziom higieny wśród społeczeństwa był bardzo niski albo w ogóle nie istniał? No właśnie. Dlatego też początkowo, po kilku pierwszych przypadkach zachorowań lekarze błądzili trochę jak we mgle; szczególnie, że jeden pacjent wykazywał łagodne objawy i wrócił do zdrowia, drugi z kolei zmarł w cierpieniu. Diagnoza, jakoby we Wrocławiu rozprzestrzeniała się czarna ospa, była wręcz nie do pomyślenia. A jednak.

 Historia wciągająca od pierwszych stron. Od początku czytelnik czuje się jak uczestnik wydarzeń, śledzimy przebieg epidemii, stając ramię w ramię z lekarzami i pomagającymi im pielęgniarkami.  Oczywiście dobry pomysł na fabułę to zaledwie połowa sukcesu, bowiem równie duże znaczenie ma styl pisarski autora/ autorki (a w tym przypadku już wiemy, że jest jak najbardziej na plus), a także bohaterowie. Tutaj również nie mam nic do zarzucenia. Są prawdziwi, wypełnieni realnymi emocjami - strachem, miłością, tęsknotą za normalnym życiem. Są jak ja i Ty. Dlatego też nie dziwi fakt, że nawet w tak trudnym czasie ludzi ciągnęło do siebie i wśród tak wielu tragedii niektórzy odnaleźli szczęście.

Jestem zachwycona. Prawdziwa, emocjonująca lektur, na jaką czekałam od dawna. Polecam!

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Znak JednymSłowem!